Zaczarowane nożyczki czy Magda? | HALINA DĄBROWSKA
Magdalena Jach Lantz jest absolwentką Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Nowym Wiśniczu, miejscowości położonej 40 km na południowy wschód od Krakowa. Lesiste pagóry, bajkowy zamek Kmitów, Lubomirskich, jedna z najlepiej zachowanych rezydencji barokowych Polsce, miasteczko z licznymi zabytkami zachwycają urodą ziemi i bogatą przeszłością historyczną.
Magdalena Jach-Lantz przy pracy
Gospodarze terenu, starosta bocheński Antoni Wolf i kierownik wydziału kultury Stanisław Fischer już w 1954 roku starali się założyć szkołę średnią przemysłu artystycznego. Placówka została otwarta po dwóch latach zbiorowego wysiłku. Profil nauczania obejmuje przedmioty artystyczno-zawodowe i ogólnokształcące. Po ukończeniu wybranej specjalności z pierwszego bloku otrzymuje się tytuł technika plastyka, a zdanie egzaminu maturalnego upoważnia do otrzymania świadectwa dojrzałości.
Magda uczęszczała do klasy tkactwa artystycznego i zgłębiła arkana tej profesji od produktu wyjściowego do finalnego. Jej pracę dyplomową „Motyl na ostach”, ciekawą pod względem artystycznym, wyróżniała także perfekcja wykonania. Tą tkaniną zdobyła tytuł technika plastyka. Bez problemów zdała maturę, wpisując się na listę absolwentów w 1989 roku. Emocje towarzyszące jej podczas zdawania egzaminu maturalnego potęgowała wizja wyjazdu do USA.
Pani Barbara Popielak, pochodząca z Bochni, od lat mieszkająca w Stanach Zjednoczonych, zorganizowała w Denver wystawę tkanin artystycznych. Większość eksponatów stanowiły prace uczniów Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Nowym Wiśniczu. Na otwarcie tej wystawy pojechali dyrektor liceum Jan Święch, instruktor tkactwa Włodzimierz Dominiak i dwie uczennice. O wytypowaniu Magdy zdecydowała oprócz ładnie wykonanej tkaniny jej kolekcja papierowych
wycinanek. Absolwentki były przewodnikami dla zwiedzających. Objaśniały. Odpowiadały na zadawane pytania. Ekspozycja cieszyła się dużym zainteresowaniem mieszkańców miasta, a przede wszystkim lokalnej Polonii. Dla organizatorów to największa nagroda za wielki wysiłek włożony w przygotowanie. Wystawę zamknięto, sporą część eksponatów sprzedano, dobiegał czas ważności wiz turystycznych. Magda, chociaż o tym w Polsce nie myślała, podjęła ważną decyzję pozostania dłużej dla nauki języka angielskiego.
Wychowana w dwupokojowym blokowym mieszkaniu zawsze chciała mieć więcej miejsca dla siebie. Lubiła przestrzeń, zieleń, las, jak wokół domu swej licealnej koleżanki Michaliny z Jeleśni. Może znajomość angielskiego ułatwi zrealizowanie marzeń? Pani Basia Popielak pomogła znaleźć pracę, załatwić formalności. Magda, jako opiekunka dzieci, zarobione pieniądze przeznaczała na edukację.
Pierwszym etapem było międzynarodowe centrum językowe, następnie Arapahoe Community College Associate of Arts Degree i kolejno Metropolitan College w Denver. Zdobywała kredyty z języka angielskiego, przedmiotów artystycznych i ogólnokształcących. Miała szczęście do dobrych ludzi. Starała się pracować jak najlepiej, a oni zadowoleni z tych wysiłków nie szczędzili jej życzliwości.
W jednym z pokoi blokowego mieszkania Jachów wisiała wycinanka kupiona na jarmarku. Kolorowe koguciki z papieru oczarowały Magdę. Prosiła mamę o kupienie innych, ale zbyt długo czekała na spełnienie życzenia, więc chwyciła nożyczki i wycięła własną ozdobę. Domownicy wpadli w zachwyt. Babcia ze strony mamy przede wszystkim. Ona jedna z całej rodziny pięknie rysowała i malowała.
Plastyczne zdolności Magdy to zapewne jej przekaz genetyczny. Po wykonaniu pierwszego dzieła Magda już nigdy nie rozstawała sie z nożyczkami. Była bardzo zapracowaną osobą. Oprócz szkoły chodziła na lekcje fortepianu, uczęszczała na zajęcia plastyczne w domu kultury. Nauczycielka rysunku zachęcała uzdolnioną uczennicę do uczestnictwa w różnych konkursach artystycznych. Muzyka jednak nie zawładnęła duszą Magdy, ale jej wycinanki wykorzystano jako ruchome elementy dekoracji do wykonywanych wierszy i piosenek. Przygód artystycznych było coraz więcej.
W pomysłach wykorzystania kolorowego papieru i wyrażenia fantazji Magda osiągnęła wysoki poziom. Zdobyła wiele nagród, wyróżnień, a w 1989 roku stypendium Fundacji Sztuki Dziecka. To wycinanki przyprowadziły Jachównę do Ameryki. Dziewczyna wrastała w nową rzeczywistość nawiązywaniem kontaktów w polskim i amerykańskim środowisku. Przy różnych okazjach prezentowała swoje dzieła. Wszystko, co było dziełem rąk Magdy i nożyczek, budziło powszechny zachwyt. Zapracowana dzieliła czas na pracę, studia, wycinanki, no i rozmowy z amerykańskim chłopakiem. Tematów nie brakowało. Ray Lantz ma też artystyczną duszę. Interesował się modelarstwem. Jego pasją była kolej i wszystko, co jej dotyczyło. Pracował w Caboose Hobby Store. Interesował się rzeźbą. Dużo czytał. Pomagał ojcu w różnych pracach i zdobył wiele umiejętności.
Najpierw telefoniczne, a potem osobiste spotkania prowadziły do coraz bliższych relacji i podjęcia decyzji bycia razem.
Pobrali się w 1995 roku. Zamieszkali w Denver, a po roku przenieśli się do Parker. Tu urodził się Paweł. Chłopak chował się dobrze. Kiedy miał dwa lata, zaczął popłakiwać. Ray zauważył wyraźne zgrubienie na nóżce. Poszli do lekarza. Badania wykazały obecność większego guza w brzuszku dziecka. Zaczął się trwający rok proces leczenia raka. Dokonano przeszczepu kostnego. Niedługo po tym urodził się Patric. Magda przebywała w szpitalu, doglądając Pawła i pielęgnując drugiego synka. Szczęśliwie minął dwuletni okres ewentualnego pojawienia się przerzutów. Chłopcy rośli. W 2012 roku urodziła się Natalia. Wniosła dużo radości. Życie rodzinne nabrało głębokiego sensu i różnych wymiarów.
Dzień 14 stycznia 2016 roku zaczął się jak zawsze. Dzieci poszły do szkoły. Magda i Natalka dzień przedtem wróciły z Polski. Ojciec poszedł do pracy. Popołudniowa wiadomość sparaliżowała całe miasto. Trzech chłopców wracało ze szkoły. Dlaczego skrócili sobie drogę przez zamarznięty staw? Cienka pokrywa lodowa popękała.
Jeden uratował się. Patric chciał pomóc tonącemu koledze. Staw był głęboki, woda mętna. Ciało chłopca wydobyto po trzydziestu pięciu minutach. Kolegę przewieziono do szpitala. Zmarł po tygodniu.
Patric Lantz, uczeń szkoły średniej był powszechnie lubiany. Uczył się bardzo dobrze. Lubił matematykę. Wykazywał zdolności artystyczne. Grał w szkolnej drużynie rugby. Był wielką nadzieją rodziców. Nigdy jeszcze nie wylano tylu łez podczas śpiewania „Amazing Grace” jak w czasie pogrzebu Patrica. Płakał cały kościół. I całe miasto Parker.
Jeszcze nie oschły oczy po tej tragedii, a w maju 2017 roku w wypadku samochodowym Paweł doznał poważnego uszkodzenia mózgu. Szpitalne leczenie trwało sześć miesięcy. Dziś Paweł porusza się względnie samodzielnie, ale potrzebuje ciągłej opieki. Rodzina przeżyła jeszcze zawał serca Raya i wylew u Magdy. Szczęśliwie skończyło się dobrze.
Traumatyczne przeżycia, przebywanie w szpitalu, obserwacja pracy lekarzy, pielęgniarek tak zafascynowały Magdę, że zdobyła certyfikat Medical Assistant. Medycyna stała się drugim obszarem jej zainteresowań. Wycinanki ciągle pierwszym.
Pomysły pojawiają się znienacka, a czasami proces ekspresji trwa długo. Przed zapomnieniem chroni je wykonanie szkicu i umieszczenie w specjalnie do tego celu przeznaczonym koszyku.
Obecnie Magda pracuje na miarę swoich możliwości czasowych. Trzeba zorganizować dom do potrzeb niepełnosprawnego Pawła, wycinankową pracownię Magdy i oddzielną dla Raya. Jej twórczość wymaga skupienia i spokoju. Przenosi na papier pomysły, najczęściej bez szkicowania i tnie tak, jak prowadzi ją serce. Efekty są zaskakujące. Powstają wielobarwne obrazy wyrażające wizję świata i emocje. Ograniczone ramami mogą być niebanalną ozdobą każdego wnętrza.
Magdalena Jach Lantz miała już kilka wystaw indywidualnych, uczestniczyła w zbiorowych, prezentuje swoje prace w Internecie, uczestniczy w warsztatach organizowanych przez GAP (Guild of America Papercutters), stowarzyszenie, którego jest członkiem od 2016 roku. Papier i nożyczki w rękach artystki sprawią, że jeszcze o niej usłyszymy. Magda i jej piękne wycinanki dostarczą nam jeszcze wielu wzruszeń.