Zaszczepiona! Moje reakcje uboczne to ulga i wdzięczność i nadzieja! | ZUZANNA CZERNIK
Ten rok był bardzo trudny w szpitalu. Miałam tak wielu pacjentów, których życie zostało im zabrane, albo wywrócone do góry nogami przez covid. Ta choroba - i jej statystyka - mogą być odczuwane jako nierealne, zdarzające się gdzieś w abstrakcji tym wszystkim, których osobiście ona nie dotknęła. Chciałabym poświęcić chwilę na króciutkie podzielenie się z Państwem kilkoma tylko z bardzo licznych historii oddanych mi pod opiekę chorych, których zapomnieć nie mogę.
Starsza kobieta przeniesiona na mój oddział z intensywnej terapii. Kiedy oszołomienie po kilku tygodniach na respiratorze zaczęło się rozwiewać, zapytała o stan jej męża, który z nią razem do szpitala przyszedł. Musieliśmy powiedzieć jej, że on, a także ich córka i zięć - wszyscy troje zmarli na covid, podczas gdy ona była nieprzytomna. Nie mogła tego objąć świadomością, codziennie powtarzała pytanie i codziennie razem z nią przeżywaliśmy na nowo tragedię tej straty.
Młoda kobieta, 31 lat, poprzednio zupełnie zdrowa i aktywna, po przebyciu ciężko covidu na wiosnę, wróciła na mój oddział wiele miesięcy później. Przez cały czas, który od choroby upłynął, nie mogła pozbyć się tak ostrej duszności, że nie była w stanie wrócić do pracy. Straciła w konsekwencji także mieszkanie, przeniosła się z powrotem do domu rodziców. Kiedy ją przyjmowałam do szpitala w październiku ciągle używała podręcznej przy łóżku ubikacji, bo przejście kilkunastu metrów zostawiało ją zupełnie bez tchu. Nie jest ona wyjątkiem. 15% osób po przebyciu covidu walczy z długotrwałymi i nierzadko upośledzającymi następstwami tej podstępnej choroby, o której tak niedawno nikt z nas jeszcze nie słyszał.
Covid dotykał ludzi także pośrednio, ale czasami nie mniej dramatycznie. Mężczyzna w średnim wieku stracił pracę w hotelarstwie, a wraz z pracą ubezpieczenie zdrowotne. Żyjąc z przeszczepiona nerką zaczął wydzielać sobie leki anty przeszczepowe, opuszczając niektóre dni, by starczyły mu na dłużej, bo nie mógł sobie pozwolić na kupno następnych. Przywieziono go w ostrym stanie.
Osiemdziesięciolatek mieszkający w domu opieki nie widział rodziny przez ponad pół roku - z powodu wielu w tym zakładzie przypadków covidu, wizyty zostały zatrzymane. Ostre zapalenie nerek przyprowadziło go do nas, co okazało się też źródłem radości - wreszcie mogła odwiedzić go córka i oboje witali się obejmując, śmiejąc i płacząc na przemian.
Tak wiele historii, tak wiele strat i ludzkiego bólu. Ale ten rok był trudny w szpitalu nie tylko ze względu na bolesne losy pacjentów. Był trudny ponieważ pracowaliśmy w trybie permanentnego kryzysu przez tak wiele miesięcy. Początkowy niedostatek sprzętu, ubrań ochronnych, łóżek w specjalnych pokojach dla chorób zakaźnych, testów. W marcu i kwietniu musieliśmy czekać nieraz do dwóch tygodni na ich wyniki. Nieustannie zmieniające się godziny i ilość pracy, w zależności od ciągle fluktuującej liczby pacjentów z covidem. Lato upłynęło spokojniej - dwie tak zwane drużyny medyczne obsługiwały ten oddział. Na jesieni wróciliśmy do ośmiu. Trzeba było zatrudniać lekarzy spoza szpitala na oddziały niezakaźne, więc my, stali lekarze uniwersyteccy, pracowaliśmy zwiększoną liczbę godzin z pacjentami dotkniętymi koronawirusem, nierzadko dwa całodzienne tygodnie bez dnia przerwy. Co może najbardziej wyczerpywało, to niepewność, brak nadziei na bliską poprawę, brak przysłowiowego światełka w tunelu.
Dziś po raz pierwszy, razem ze szczepionką, wstąpiła we mnie nadzieja. Zobaczyłam jej wyraźny promyk. W najbliższych miesiącach te szczepionki staną się dostępne dla coraz większej liczby Amerykanów. Z natury jestem sceptyczna, także kiedy coś nowego zjawia się z fanfarami w życiu lub w medycynie. Dlatego z każdym z moich sceptyków bliźnich chciałabym podzielić się wiedzą, która uspokoiła moje obawy czy rezerwę. Testowanie szczepionek mRNA z firmy Pfizera i Moderny odbywało się wg najwyższych naukowych standardów, podwójnej tzw. ślepej próbie z użyciem aktualnej szczepionki i placebo w dwóch grupach kontrolnych. Wszystkie etapy, coraz to rozszerzające populację poddawaną testom, przeprowadzone były rzetelnie, w wielu ośrodkach i na dużych, zróżnicowanych grupach ludności. Chorych i zupełnie zdrowych, starszych i młodych, kobiet i mężczyzn, z wielu środowisk nie tylko wiekowych, ale i etnicznych. Testowanie pokazało, że reakcje niepożądane są łagodne i podobne do wielu innych od lat stosowanych szczepionek. Czasami, rzadko, zdarzają się reakcje alergiczne, ale to jest prawdą w bardzo wielu sferach życia, nie tylko w medycynie. I opracowany jest system rozpoznawania takich reakcji i szybkiego udzielenia pomocy. Sama technologia mRNA (messengera kwasu rybonukleinowego) jest rozwijana od dziesięciu lat, tylko jej zastosowanie w szczepionce przeciwko wirusowi SARS -CoV - 2 jest osiągnięciem ostatniego roku. Koronawirusy też są znane od pewnego czasu, ten, który wywołał ostatnią pandemię pojawił się około rok temu. Szczepionki Pfizera i Moderny okazują się bardzo skuteczne - ponad 90%, bo nie polegają one jak wiele starszych generacji na wprowadzaniu osłabionego czy zabitego patogenu, ale tylko jego frakcji wystarczającej do pobudzenia własnej immunologicznej reakcji organizmu. I nie wnikają do jądra komórkowego, gdyby ktoś się tego obawiał!
„Więcej światła!” - powiedział przed śmiercią wielki poeta niemieckiego romantyzmu, Goethe. My potrzebujemy więcej światła, aby żyć.