Wolności nie można tylko posiadać - Św. JP II | ANNA STOCH
Listopad jest miesiącem od pierwszych dni skłaniającym do refleksji. Wspomnienie Wszystkich Świętych i „Dzień Zaduszny” przywodzą pamięć wszystkich nam bliskich, których już wśród nas nie ma. Dla niektórych z nas rana utraty ukochanych osób jest wciąż świeża i pełna przeszywającego bólu, dla innych, po latach rozłąki, jest to raczej melancholia, wypełniona morzem wspomnień i nadzieją na spotkanie.
Listopad, dla nas - Polaków, ma jeszcze jedno, symboliczne znaczenie- NIEPODLEGŁOŚĆ! W obliczu wojny toczącej się tuż u granic Polski, ten aspekt wydaje się szczególnie ważny. Święty Jan Paweł II powiedział: „Wolności nie można tylko posiadać, ale trzeba ją stale zdobywać, tworzyć. Może ona być użyta dobrze lub źle, na służbę dobra prawdziwego lub pozornego (…)”. Dzisiejszy człowiek ma tendencję do nieszanowania wolności. Wielu z nas nigdy nie musiało o nią walczyć. Nie brakuje jednak też takich, którzy wyrośli pod presją komunizmu, są i tacy, choć już nieliczni, którzy pamiętają koszmar wojny, wreszcie są i tacy, którzy przyłożyli niechlubny palec do ciemiężenia rodaków służąc wrogiej potędze.
Osobiście z okresu komunizmu pamiętam kolejki do sklepów, których i tak niewiele było. Pamiętam w ukryciu szyte kożuchy i takoż sprzedawane, pamiętam „kartki”, choć nie wiedziałam czemu właściwie miały służyć. Pamiętam słowa płynące z radia każdego dnia: „Tu rozgłośnia radia Wolna Europa…”, dopiero z resztą po latach dowiedziałam się, że za słuchanie tych właśnie słów groziły represje. Pamiętam sąsiada, któremu przywieziono nowiutki traktor, a wkrótce potem młockarnię i komentarz dziadziusia, że „czerwona książeczka popłaca”. W obecności tamtego właśnie sąsiada rozmowy dziwnie się urywały, czego z resztą też wówczas nie rozumiałam.
Traumatycznym przeżyciem dla kilkuletniej dziewczynki był dzień, kiedy ciocia przyniosła mi śliczne białe sandałki ozdobione niebieską krateczką. Okazało się jednak, że obydwa były lewe. Jakaś nieszczęsna dziewuszka dostała dwa prawe, o wymianie nie było mowy, a kolejnej pary nie można było kupić, bo przydział był tylko na jedną.
Pamiętam mrożące krew w żyłach opowieści o wojnie: o bratu babci, którego Niemcy rozstrzelali na placu przy kościele za partyzantkę, o pradziadku, którego wywieźli do Oświęcimia, skąd już nigdy nie wrócił, o pięcioletniej niewoli dziadziusia w Niemczech, o wszechpanujących głodzie, przemocy i zniszczeniu. W końcu pamiętam wycieczkę klasową do Oświęcimia i Brzezinki. Miesiącami budziłam się z trwogą, mając przed oczami sterty dziecięcych bucików, ślubnych obrączek, pieców w komorach gazowych czy prycz w barakach, które z resztą po 25 latach wciąż tkwią w pamięci żywe, a przerażają znacznie bardziej niż gdy miałam 14 lat.
Nie wszystkie wspomnienia są jednak gorzkie. Pamiętam akademie w szkole z okazji Dnia Odzyskania Niepodległości, piosenki żołnierskie śpiewane przez harcerzy, a może jeszcze bardziej przez mojego ukochanego dziadziusia. Dziś widzę go siedzącego na krawędzi łóżka, nucącego „Wojenko, Wojenko cóż żeś Ty za Pani…” albo „Przybyli Ułani pod okienko”. Pamiętam lekcje muzyki i naszego Pana (który z resztą pielęgnuje stanowisko teścia mojej siostry), grającego z zapałem na akordeonie, próbującego nas jednocześnie nauczyć patriotycznych pieśni, pełnych historii, dramatu, ale i nadziei, i miłości do Polski.
11 listopada świętujemy odzyskanie przez Polskę niepodległości po 123 latach ucisku, które niestety były rezultatem egoizmu, wygodnictwa i wszechpanującego poglądu, że wolność nie wymaga wysiłku ani czujności. Czerpanie garściami z pracy innych przy jednoczesnej bierności w budowaniu przyszłości, może prowadzić tylko do zniszczenia. Szanujmy krew przelaną za naszą wolność, nie lekceważmy ofiary naszych przodków.
Polacy są narodem walecznym, zdolnym do ogromnych poświęceń, lubimy jednak niestety spoczywać na laurach. Ten błąd kosztował nas znacznie więcej niż zabory. Powiew wolności po I wojnie światowej, uśpił czujność i zakuł Polskę w kajdany komunizmu na kolejne pół wieku. Wystarczy jeden psychopata z ambicją władzy nad światem, by rozlała się krew milionów. Wystarczy jeden bierny mocarz, by na ten rozlew krwi pozwolił. Świat jest niestety pełen jednych i drugich. U progu wyborów w naszej drugiej Ojczyźnie pamiętajmy, że wolność jest w naszych rękach i to od nas zależy bezpieczeństwo i pokój. Jako dzieci Polskiej Ziemi z trwogą spoglądamy w stronę Europy, ale jako obywatele wielkiej potęgi, jaką są Stany Zjednoczone, pamiętajmy, że mamy możliwość postawienia kropki nad „i”. Głosujmy mądrze, pamiętając jednocześnie, że prawdziwa wolność to nie ta wolność „do”, ale wolność „od”. Nie jest wolnością fakt, że możemy palić papierosy, wolnością jest fakt, że nałóg nie zmusza nas, by po nie sięgnąć.
U progu listopada życzę Wam i sobie Droga Polonio - pomyślnych wyborów, spokoju i pokoju.