Stalkowanie na ekranie | KARINA BONOWICZ
Autobiograficzny miniserial Richarda Gadda, „Baby Reindeer”, próbuje zagłębić się w przerażającą historię stalkingu, ale niestety nie osiąga zamierzonego celu. Chociaż odwaga Gadda w konfrontacji z własną traumą jest godna uznania, sam serial pozostawia nas, a przynajmniej mnie, z licznymi wątpliwościami natury etycznej, jak również zatarciem granic między rzeczywistością a fikcją.
Mam problem z tym serialem. Pomimo „ochów” i „achów” płynących z całego Internetu, nie jestem w stanie podzielić się entuzjastycznymi opiniami na jego temat. Oto dlaczego.
Serial opiera się na stand-up comedy autorstwa komika Richarda Gadda, który z kolei nie tyle opiera się na własnych doświadczeniach, co przedstawia prawdziwe wydarzenia. Jest to nieustannie podkreślane przez samego Gadda we wszystkich wywiadach, jak również zawarte w informacji poprzedzającej każdy odcinek „Baby Reindeer”.
Wszystko zaczyna się od tego, że postać grana przez Gadda, Donny, komik pracujący jako barman w jednym z pubów, oferuje nieznajomej kobiecie filiżankę herbaty tylko dlatego, że jest mu jej żal. Od tego momentu Martha zaczyna obsesyjnie interesować się Donnym, i to staje się osią serialu. Wątkami pobocznymi są: próby zrobienia przez niego kariery komika, związek z transseksualną kobietą, oraz niepokojąca relacja z obiecującym pomoc w karierze, tzw. człowiekiem z branży, która towarzyszy duża ilość narkotyków i która kończy się tragicznie. Nie wiem nawet, jak ocenić ten serial. Nie wiem, jak oceniać grę aktorską, bo Richard Gadd gra samego siebie, a Jessica Gunning gra Marthę, której przecież nie znam, ale cały czas mam w głowie zapewnienia, że wszystko w tym serialu jest prawdą. Oglądam zatem serial czy wizję lokalną?
Jednym z najbardziej niepokojących aspektów „Baby Reindeer” jest sposób, w jaki przedstawiono stalkerkę. Chociaż Gadd wyraził swoją intencję przedstawienia złożoności ludzkiej natury, Martha często wydaje się jednowymiarowa i postrzegamy ją jedynie jako czarny charakter. Poprzez takie portretowanie jej postaci, serial utrwala jedynie szkodliwe stereotypy na temat problemów natury psychicznej, nie dając żadnych wskazówek na temat ich przyczyn, nie mówiąc już o tym, w jaki sposób pomóc takim osobom (Donny nie tylko nie zgłasza przez długi czas Marthę na policję, ale jeszcze wchodzi z nią w toksyczną relację, która nie służy żadnemu z nich).
„Baby Reindeer” zaciera granice między rzeczywistością a fikcją w sposób, który wydaje się wielce nieetyczny. Prawdziwa trauma Gadda zostaje wykorzystana dla celów rozrywkowych, tym bardziej że cały czas zapewnia on, że wszystko, co zawarte jest w serialu, jest prawdą. Serial rodzi pytania etyczne dotyczące komercjalizacji osobistego dramatu, ale także potencjalnego wpływu na osoby, które mogą dostrzec się w przedstawionych postaciach, jak to miało miejsce w przypadku błędnego zidentyfikowania człowieka, który skrzywdził Gadda w serialu (a co za tym idzie także w prawdziwym życiu).
Decyzja Gadda o pełnieniu funkcji scenarzysty i wykonawcy w „Baby Reindeer” rodzi obawy co do wiarygodności narracji. Przez cały serial zastanawiałam się, czy perspektywa Gadda jest rzeczywiście obiektywna, czy też jest zabarwiona jego własnymi uprzedzeniami i motywacjami. Nie wiem, co myśleć o postaci Marthy, czy raczej o samej Marcie, bo widzę ją oczami Richarda Gadda, więc nie mam już miejsca na własne zdanie.
To, co przeraża, to fakt, że Netflix, kierując się zyskami, ponosi część odpowiedzialności za to, co towarzyszy serialowi, jak chociażby wyszukiwanie osób, które są pierwowzorami postaci i nękanie ich w sieci. Chociaż Netflix często przedstawia seriale albo programy oparte na prawdziwych zbrodniach i dziennikarstwie śledczym, „Baby Reindeer” definitywnie zaciera granice między fikcją a rzeczywistością w sposób, który wydaje się nieodpowiedzialny i potencjalnie szkodliwy.
Podsumowując, „Baby Reindeer” to w moim odczuciu głęboko wadliwe badanie traumy i obsesji, które rodzi niepokojące pytania dotyczące etyki i odpowiedzialności w narracji. Chociaż odwaga Richarda Gadda w konfrontacji z własnymi doświadczeniami jest widoczna, serial ostatecznie nie przynosi znaczącego zrozumienia złożoności ludzkiej natury, jak chce tego autor.
Czy to zły serial? Absolutnie nie. Jeśli wciąż możemy go jeszcze rozpatrywać w kategoriach serialu...
https://bookpani.blogspot.com