Ukraińskie sieroty w Polsce | KASIA SUSKI
Jakże często nie doceniamy codziennego życia. Narzekamy, że na niebie nie ma słońca, zupa jest za słona, szef w pracy zbyt wymagający, mąż czy żona upierdliwi, a to za zimno, a to za gorąco, a to ceny w sklepach za wysokie i ogólnie wiecznie coś jest nie tak… Patrząc na sytuację ostatnich tygodni można by zastanowić się czy oby na pewno mamy tak źle? Czy nie powinniśmy się wstydzić samych siebie czasem i bardziej pokornie podejść do wszystkiego co nas otacza. Od dnia 24 lutego bieżącego roku myślę, że niejeden z nas zmieni zdanie na wiele kwestii. Czuję się doszczętnie wstrząśnięta codziennymi wiadomościami z Polski i ze świata. Bezpodstawny atak Rosji na państwo Ukraińskie, popłoch ludzi, pytania „dlaczego” i całkowita bezradność niewinnych obywateli. Bezbronni ludzie bez względu na wiek i status społeczny, wszyscy w jednej sekundzie stali się równi, wszyscy przerażeni, wszyscy zaskoczeni a przede wszystkim poddani opresji, która zaczyna nabierać tempa.
Wszyscy na bieżąco wiemy co dzieje się na Ukrainie, ile ludzi ginie, dzieci, młodych, starszych, ile ludzi musi uciekać. Wszyscy wiemy co Polacy, piękni i solidarni ludzie zrobili i robią do dziś… Wszyscy jesteśmy świadkami sytuacji, która dzieje się na granicy polsko-ukraińskiej i jak wiele ludzkich losów zależy od dobroci Polaków, którzy na co dzień pomagają poszkodowanym przez chorą, zupełnie niepotrzebną nikomu wojnę. Póki co ukraińscy obywatele, którzy do dnia dzisiejszego przekroczyli granicę Polski potrzebują stałej opieki w każdym wymiarze.
Kobiety, które żegnały się z partnerami, mężami, dzieci, które mówiły „żegnaj” swoim ojcom, dziadkom, braciom, matki, które ze łzami w oczach ściskały swoich synów idących na wojnę i kto wie, może widziały ich po raz ostatni… Skazane na tułaczkę, pomoc od obcych, skazane na wielką niewiadomą.
Kochani, wielu z nas już pomogło przeznaczając pieniądze na cele charytatywne, oddając dary podczas przepięknych zbiorek organizowanych też lokalnie przez Polonię w Kolorado. Każdy z nas niejednokrotnie wylał łzy i każdy z nas łapie się za serce, zamyka powieki, przed okrucieństwem, którego doświadczają Ukraińcy, ale doskonale też wiemy, że pomoc nie jest jednorazową akcją… Zdajemy sobie sprawę, że pomocy tej trzeba będzie udzielać jeszcze prze długie miesiące, dla tych matek z dziećmi, które uciekły przed śmiertelnym zagrożeniem, dla samotnych kobiet w różnym wieku.
Chciałabym Was poprosić o pomoc w sprawie dzieci. Ubrania, środki czystości i inne są nadal potrzebne wszędzie, ale chciałabym się skupić tylko na dzieciach, które w niektórych przypadkach nie rozumieją sytuacji, bo są zbyt małe. W całej Polsce jest udzielana pomoc dla matek z dziećmi - hale, szpitale, hotele, prywatne mieszkania, ośrodki sportowe przyjmują uchodźców by pozwolić im czuć się względnie bezpiecznie. Taką samą rolę odgrywa Ośrodek Adopcyjny w Gorzowie Wielkopolskim, który na co dzień pomaga dzieciom znaleźć nowych rodziców, jest prorodzinny i pracuje nad tym, aby każde dziecko, które przechodzi przez ich placówkę połączyło się z kochającą rodziną i było szczęśliwe. Ośrodek zorganizował kilka lokalizacji, gdzie kwaterują i pomagają ofiarom wojny. To dla nich namiastka nowego domu. Hojność ludzi jest naprawdę wielka, ale i potrzebujących jest coraz więcej. Kilka dni temu Ośrodek przekazał rzeczy dla 120 dzieci z domu dziecka z Ukrainy. Wydawane są wyprawki do szkoły, zabawki, wszystko to co potrzebne jest dzieciom do normalnego, spokojnego rozwoju. Obecnie w kilku lokalizacjach jest ponad 600 uchodźców, ale jak podkreśliła Magdalena Białowąs kierowniczka Ośrodka Adopcyjnego, podczas kiedy jedni jadą dalej w poszukiwaniu dla siebie nowego miejsca. Gorzów był ich przystanią na kilka dni, to w miejsce tych podróżujących dalej matek z dziećmi przybywają inni, jest ich większa ilość i wiadomo, że potrzeby te rosną. Codziennie przybywa około 50 osób do każdej z placówek. Złota praca, złotych ludzi, którzy nie zawahają się pomóc każdej potrzebującej osobie. Takich placówek ośrodków na terenie Polski jest bardzo dużo. Tworzą się pod okiem profesjonalistów, którzy wiedzą, jak pomagać w sprawach psychologicznych i bytowych. Dzieci, ze zdjęć które przedstawiam w dzisiejszym tekście przyjechały do gorzowskiego do Ośrodka Rekreacyjnego, ale jak powiedziała mi jego kierowniczka: „Dzieci teraz są z nami, ale tak naprawdę nie mam pojęcia co dalej będzie z nimi. O te dzieci nikt nie walczy, część z nich ma opiekunów prawnych na Ukrainie. Nikt o nie nie zabiega, są pozostawione losowi i takim ludziom jak my. One w swoim krótkim życiu już sporo przeszły. Najpierw opuszczone przez rodziców, potem zmuszone, aby opuścić swój kraj, miejsce, w którym być może po raz pierwszy w domach dziecka poczuły się bezpiecznie. Teraz żyją w strachu, w niepewności wśród obcych ludzi mówiących w innym języku. Trzeba dać im czas, aby mogły się trochę wyciszyć, uspokoić, nabrać zaufania do miejsca i do tego wszystkiego co się wokół nich dzieje”.
Jako matka 10-letniej dziewczynki nie mogę wyobrazić sobie takiej sytuacji, a przecież takie są fakty. Dlatego mój apel do Was wszystkich drodzy Czytelnicy. Nie proszę o pieniądze; proszę o pomoce szkolbe: kredki, kolorowanki, farbki, bloki, długopisy, ołówki, gumki do włosów, puzzle, gry planszowe, szczoteczki i pasty do zębów, plecaki, artykuły szkolne. Dodatkowo potrzebne są wiecznie brakujące skarpetki i majtki dla dzieci wiek 2-15. Zbiórkę prowadzić będę w Polskiej Szkole w Denver, w polskich sklepach: European Gourmet i Chicago Market.
Chciałam podziękować Pani dyrektor Szkoły Polskiej w Denver - Małgorzacie Grondalski, która z otwartym sercem zgodziła się na udział Szkoły w tej zbiórce. Dziękuję też właścicielom polskich sklepów, które bez dwóch zdań jak zwykle popierają pomoc i solidarnie wchodzą w każdą akcją, która jest im zaproponowana. W wyznaczonych miejscach będą wystawione pojemniki, do których będzie można wkładać wyżej wymienione przedmioty. Z końcem kwietnych wszystkie rzeczy z pomocą przyjaciół będę pakowała i wysyłała do Polski. Mamy miesiąc by uzbierać jak największą ilość „magicznych rzeczy”, które dla nas nie są czymś wyjątkowym, ale dla tych dzieci będą miały duże znaczenie.
Z góry dziękuję za Wasza pomoc! Wspólnie możemy dużo więcej jednocząc się tej akcji pomocowej. Zawsze powtarzam, że karma wraca i z pewnością dobro, które dajecie innym wróci do was ze zdwojoną siłą. W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt mailowy lub telefoniczny.
kasiacol@gmail.com
3037262912