Drogowskaz na Wielki Post | KS. STANISŁAW MICHAŁEK SCHr
Kilka dni temu rozpoczęliśmy czterdziestodniową podróż. Nie jest to wycieczka indywidualna, rodzinna, ani nawet parafialna. Podróż obejmie wszystkich członków Kościoła z całego świata. Jest to coroczna droga wielkopostna, która prowadzi nas do naszego Zbawiciela do Jerozolimy sprzed dwu tysiące lat. W geście wzajemnej solidarności powiedziano nam, abyśmy nie jedli mięsa w piątki przez te czterdzieści dni. Powinniśmy również wspierać się nawzajem w naszych modlitwach, indywidualnych aktach samozaparcia i pomocy potrzebującym. Niektórzy będą powstrzymywać się od czekoladek i słodyczy w Wielkim Poście, inni, być może bardziej rygorystyczni, zrezygnują z codziennej kawy lub innych używek. Tak wkraczamy na wielkopostną drogę umartwienia z całym Kościołem, ponieważ Bóg powołał nas do kształtowania w nas nowego człowieka. W tej drodze jesteśmy podobni do Izraelitów, którzy podążali przez pustynię czterdzieści lat, aby Bóg mógł ukształtować ich jako swój szczególny lud. Tak jak oni, tak i my musimy się uczyć, jak być świętymi na wzór Boga. Motywem tego jest coś więcej niż udoskonalanie samych siebie. Bóg raczej chce, aby jak kiedyś naród wybrany, dzisiaj uczniowie Chrystusa byli Jego świadkami i pouczali świat o Jego drogach.
Nie jest to łatwe do wypełnienia, szczególnie biorąc pod uwagę ludzką skłonność do grzechu. Potrzebujemy Bożej pomocy, bez której bylibyśmy tak zagubieni jak spacerowicze w pustynnej burzy. Pomoc przyjdzie do nas właśnie podczas wielkopostnej drogi. Jak uczy św. Paweł Apostoł: Bóg kształtuje nas jako „świątynię Ducha Świętego”. Tytuł ten wskazuje zadania dla nas jakie mamy zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz naszej wspólnoty. Na zewnątrz osoby świeckie są odpowiedzialni za przemienianie świata zgodnie z Ewangelią. Czynią to, żyjąc swoim życiem w sposób demonstrujący Dary Ducha Świętego. Nawet małe, niepozorne dobre uczynki sieją ziarna Królestwa Niebieskiego. Wielu świeckich ma również swoją posługę w kościele, chociażby zaangażowanie w różne grupy kościelne, nauczanie katechizmu, co czynione jest od wieków, a także czynny udział w liturgii.
Chrystus wprowadza nas na wielkopostną drogę podając nam trzy drogowskazy, które pozwalają na osiągnięcie zamierzonego celu. Tymi drogowskazami są jałmużna, modlitwa i post. Dużo mówi się o poście, o różnego rodzaju umartwieniach i o jałmużnie. Wymyślamy coś nowego, aby spełnić te wymagania. Do modlitwy, która pozostaje niezmienna od pewnego etapu naszego życia łatwo się przyzwyczajamy, powszednieje ona jak codzienny chleb i nic nie zmienia się w tym zakresie od lat. Warto więc przypomnieć sobie słowa świętego papieża Jana Pawła II, gdy po zakończeniu celebracji Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, w liście apostolskim „Novo millennio ineunte” nakreślił program dla Kościoła wchodzącego w trzecie tysiąclecie. Formację modlitewną ludu Bożego uznał za kluczowy element wszelkich działań duszpasterskich. Przypomniał, że modlitwy trzeba się stale uczyć i że wszyscy potrzebujemy „szkoły modlitwy”. Napisał wówczas:
„Podłożem pedagogiki świętości powinno być chrześcijaństwo wyróżniające się przede wszystkim sztuką modlitwy. Rok jubileuszowy był czasem wytężonej modlitwy indywidualnej i wspólnotowej. Dobrze jednak wiemy, że także modlitwy nie należy uważać za coś dokonanego. Modlitwy trzeba się uczyć, wciąż na nowo niejako przyswajając sobie tę sztukę od samego boskiego Mistrza, jak pierwsi uczniowie: «Panie, naucz nas się modlić» (Łk 11,1).
W modlitwie toczy się ów dialog z Chrystusem, dzięki któremu stajemy się Jego przyjaciółmi” (NMI 32). W dalszej części listu papież pisze:
„Drodzy Bracia i Siostry, nasze chrześcijańskie wspólnoty winny zatem stawać się prawdziwymi «szkołami» modlitwy, w której spotkanie z Jezusem nie polega jedynie na błaganiu Go o pomoc, ale wyraża się też przez dziękczynienie, uwielbienie, adorację, kontemplację, słuchanie, żarliwość uczuć aż po prawdziwe «urzeczenie» serca. Ma to zatem być modlitwa głęboka, która jednak nie przeszkadza uczestniczyć w sprawach doczesnych, jako że otwierając serce na miłość Bożą, otwiera je także na miłość do braci i daje nam zdolność kształtowania historii wedle zamysłu Bożego” (NMI 33).
Ivan Kramskoy - Chrystus na pustyni - 1872
Na taką drogę rozwoju życia modlitewnego wezwani są wszyscy jak czytamy dalej: „Byłoby błędem sądzić, że zwyczajni chrześcijanie mogą się zadowolić modlitwą powierzchowną, która nie jest w stanie wypełnić ich życia. Zwłaszcza w obliczu licznych prób, na jakie wystawiona jest wiara w dzisiejszym świecie, byliby oni nie tylko chrześcijanami połowicznymi, ale «chrześcijanami w zagrożeniu». Znaleźliby się w niebezpiecznej sytuacji, która prowadzi stopniowo do osłabienia wiary, i w końcu mogliby ulec urokowi «namiastek», wybierając którąś z innych religii, czy oddając się wręcz jakimś osobliwym zabobonom. Trzeba zatem, aby wychowanie do modlitwy stało się w pewien sposób kluczowym elementem wszelkich programów duszpasterskich” (NMI 34).
Wydaje się, że wielu katolików uważa, że wystarczy pójść do kościoła w Środę Popielcową, aby wypełnić swój wielkopostny obowiązek. Ale popiół służy tylko jak dobre buty na wielkopostną podróż. W drodze czekają nas różnego rodzaju wyzwania. Przeżywając tegoroczny Wielki Post podejmijmy wyzwanie w szkole modlitwy, którą jako jeden z drogowskazów wskazał nam Jezus a o którym przypomniał nam Wielki Prorok naszych czasów. Ze wzrokiem utkwionym w Chrystusa ukrzyżowanego nie poddawajmy się zniechęceniu i pokusom. Raczej zachwyćmy się tą drogą prowadzącą do większej jedności z Chrystusem i Jego Kościołem. Poprzez to zostaniemy uczynieni, jakkolwiek dziwnie to może zabrzmieć, świętymi, aby świadczyć wobec świata o Zmartwychwstałym Panu, który cudownie objawia się w życiu Jego uczniów.