Zycie Kolorado
Blog 6_24.jpg

Na skróty

Po co nam katecheza? | KS. STANISŁAW MICHAŁEK SCHr

Wiara w Boga, który stał się człowiekiem w osobie Jezusa Chrystusa, czyli wiara chrześcijańska, jest nam zwykle przekazywana przez rodziców i krewnych. Jesteśmy wychowywani do wiary w rodzinie. Para zawierając sakrament małżeństwa zobowiązuje się, że przyjmie i po katolicku wychowa potomstwo, jeżeli je takim Pan Bóg obdarzy. Potem zobowiązanie takie powtarza się przy udzielaniu sakramentu chrztu. Sprawa jest zatem poważna. Co jednak znaczy wychować po katolicku, zadbać o to, aby dziecko znało prawdy wiary i nimi żyło. Małe dziecko jest wnikliwym obserwatorem. Składając dziecięce ręce do modlitwy jak jego bliscy, naśladuje ich modlitewne postawy i gesty. Chodząc z rodzicami do kościoła na niedzielną Eucharystię, podpatruje również jak modlą się inni. Wszystko jest tam dla nich nowe i ciekawe, bo zupełnie inne od codziennej rzeczywistości domowej. Zdarza się nierzadko, że dzieci naśladują kapłana, oprawiającego Mszę św., choć pewnie szybko się nudzą, gdyż na początku nie rozumieją nic z tego, co dzieje się przy ołtarzu. Kochający rodzice próbują w prostych słowach im to wyjaśniać, odpowiadając na wcale nie takie naiwne, dziecięce pytania. Gdy tłumaczą im gesty i podstawowe pojęcia, także oni sami mają okazję uświadomić sobie głębiej to, w co wierzą.

Fragment obrazu autorstwa Luci Signorelli (1450–1523) - Święta Rodzina

Tak, rodzice i bliscy są pierwszymi katechetami, otwierają dziecięcy umysł i serce na Boga. Jest to niezwykle cenne, bo wtedy zaczynają ich łączyć z nimi nie tylko więzy krwi, pełna życzliwości troska, ale także więzi wiary. Rodzice jako pierwsi powinni wprowadzać swe dzieci w tajemnice wiary, w tajemnicę miłości naszego kochanego Boga, którego wprawdzie nie możemy zobaczyć ludzkimi oczyma, ale w którego miłującą obecność uczymy się wierzyć i właśnie przez wiarę jej doświadczać.

Pan Bóg jest obecny wśród nas, w naszym sercu, ale pozostaje Tajemnicą, tzn. nie potrafimy do końca zrozumieć, objąć naszym umysłem, nie da się Nim rządzić i manipulować, gdyż jako osoba przerasta nas nieskończenie. (Gdyby tak było, cóż to byłby za Bóg? Byłby wtedy równy nam, taki jak my: właściwie przestałby być Bogiem…)

Jednak nasz Bóg chce, abyśmy Go poznali, bo nas kocha i stworzył na swoje podobieństwo. Ponieważ o własnych siłach nie potrafimy Go głębiej poznać, dlatego On sam nam się nam się objawił, otworzył się przed nami. Dla nas stał się człowiekiem o imieniu Jezus, zrodzonym z Dziewicy. Mogliśmy Go oglądać, z Nim przebywać, rozmawiać z Nim, jeść i pić, a nawet bawić się na weselu (w Kanie Galilejskiej). Wszystko po to, aby pokazać nam, jaki jest naprawdę i rozwiać nasze ciasne, przepełnione lękiem wyobrażenia o Bogu, którego trzeba się raczej bać, niż kochać jak najlepszego ojca. Jezus udowodnił to nie tylko słowami, ale dał nam znak największej miłości, umarł za nas na krzyżu, aby nas wyzwolić od grzechu i śmierci. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” (J 15, 13). To prawda, że Jezus zmartwychwstał i wstąpił do nieba, ale nie zostawił nas samych, gdyż zesłał nam Ducha Świętego, Jego Ducha, który odtąd będzie czynił obecnym Chrystusa w każdym ludzkim sercu i objawiał Go, jeśli tylko ktoś zechce Go przyjąć.

Odtąd, aby rozpoznać obecność Boga, potrzebujemy Ducha Świętego, który czyni Go obecnym i pozwala poznać Jezusa Chrystusa. Nie staje się to jednak bez naszej woli, bez naszego starania. Kto naprawdę chce poznać Pana Boga, zrobi wszystko, aby było to możliwe. Jezus powiedział przecież, że traktuje nas nie jak służących, ale jak przyjaciół, którym pragnie umożliwić poznanie tajemnicy swojego serca: „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (J 15, 15). Bóg pragnie dać poznać Samego Siebie, a może się to stać tylko przez poznanie Chrystusa. Poznając Chrystusa, poznajemy Boga takim, jakim jest na prawdę. Chrześcijanie to właśnie ludzie dobrej woli, którzy pragną poznać bliżej Boga, zrozumieli bowiem, że bez Niego kruche życie ludzkie traci sens, zwłaszcza, że jest naznaczone cierpieniem i śmiercią.

Bóg jest i pozostanie Tajemnicą, ale możemy Go poznać i pokochać - przez wiarę, we wspólnocie ludzi wierzących, czyli w Kościele. „Wiara potrzebuje zrozumienia”, jak napisał św. Anzelm. Dlatego, chcąc poznać i zaprzyjaźnić się z Bogiem, pragnąc, aby Chrystus zamieszkał w nas, od najmłodszych lat uczymy się tego, najpierw od naszych rodziców, a potem przez katechezę, prowadzoną przez innych wiernych w Kościele. Inaczej człowiek zostaje sam, żyje w pustym świecie, „jakby Boga nie było”. Zrozumie to w pełni wtedy, gdy będzie musiał - jak każdy – rozstać się z tym światem. Jeśli poznajemy i ściśle jednoczymy się z Chrystusem, nasze życie nabiera innego smaku, bo Chrystus zawsze jest z nami (i pozostanie z nami w wieczności). Okazuje się to cenne zwłaszcza w chwilach trudnych, w chorobie, gdy zostaniemy zdradzeni albo gdy upadamy pod ciężarem własnych nieprawości, których nie potrafimy sobie przebaczyć.

Trzeba ciągle starać się lepiej zrozumieć Boga, poznać Go i zaprzyjaźnić z Nim, modlić się do Niego, budować więź z Bogiem, aby Ten, który nas stworzył i wybawił od wiecznej śmierci, który rozumie nas nieskończenie lepiej, niż my sami siebie, aby On nas oświecił i prowadził przez życie. Czynimy to, gdy czytamy Boże słowo, zwłaszcza Ewangelię. Tego właśnie uczy nas katecheza: rozumienia słowa Bożego przez wiarę i postępowania według jej zasad.

Jak uczy nas bowiem Pismo Święte „wiara bez uczynków jest martwa” Jk 2,17.We współczesnym świecie, w którym dostrzegamy poplątanie znaczenia słów i wartości, dobra ze złem, piękna z brzydotą, rozróżnienie poszczególnych kategorii wartości nie może nastąpić w myśleniu świeckim. Kryteriów moralnych czy estetycznych nie da się ostatecznie uprawomocnić bez odwołania się do wartości transcendentnych. To sacrum ostatecznie sankcjonuje rozróżnienie dobra i zła, prawdy i fałszu, piękna i brzydoty. Tak więc systematyczna katecheza wprowadza nas w tajemniczy świat obcowania z Bogiem, aby w jego świetle móc zobaczyć rzeczywistość. Dopiero wtedy zaczynamy głęboko rozumieć siebie, własne życie, otaczający nas świat, a nawet to, co wydaje się niemożliwe do zrozumienia i do przeżycia. Posyłając dzieci na katechezę, starajmy się razem z nimi zgłębiać to co Bóg nam objawił i pragnie abyśmy to poznali a nawet sami uczestniczyć w katechezie dla dorosłych, aby lepiej poznać naszego ukochanego Boga, przybliżyć się do Niego i kochać Go żyjąc według Jego wskazań i nakazów, a wtedy On sam na pewno przybliży się do nas i zamieszka w naszym wnętrzu.

Katarzyna Hypsher